Czekolada w Szwajcarii – słodki raj na ziemi!
Szwajcaria i czekolada – to połączenie, które działa jak magnes. Mieszkając tutaj, odkryłam, że szwajcarska czekolada to nie tylko słodycz, ale wręcz instytucja.
Już od samego początku mojego życia w tym kraju, gdziekolwiek się nie ruszysz, czujesz, że czekolada jest wszędzie – w sklepach, na lotniskach, w muzeach (tak, są tu nawet muzea czekolady!). Ale to nie byle jaka czekolada. To czekolada, o której marzy się po nocach.
Rodzaje szwajcarskiej czekolady
Zacznijmy od rodzajów. Mamy tu klasyczne tabliczki mlecznej, gorzkiej i białej czekolady, ale to dopiero wierzchołek kakaowej góry. Są też przeróżne nadzienia – nugat, praliny, orzechy, karmel, marcepan…
Do tego pojawiają się limitowane edycje sezonowe z dodatkami owoców czy przypraw, które sprawiają, że trudno wybrać coś dla siebie bez spędzenia pół godziny przy półce.
Producenci szwajcarskiej czekolady
A co z firmami? Pierwsze, co przychodzi na myśl, to Lindt – gigant w świecie szwajcarskiej czekolady. Ich produkty znają chyba wszyscy. Praliny Lindor, te małe kuleczki z rozpływającym się w ustach nadzieniem, to absolutny hit. Ale Lindt to tylko początek.
Nie można zapomnieć o Toblerone, słynnej trójkątnej czekoladzie z alpejskim szczytem na opakowaniu. Historia głosi, że jej kształt został zainspirowany górą Matterhorn. Przyznam, że nawet jeśli to tylko marketingowa bajka, to świetnie się sprzedaje – dosłownie i w przenośni. Toblerone jest wręcz kultowe, a ich mniejsze wersje to popularne pamiątki dla turystów.
Jeśli szukasz czegoś bardziej niszowego, warto spróbować czekolady od Cailler. To najstarsza szwajcarska marka czekolady, która rozpoczęła swoją działalność w 1819 roku. Ich fabryka w Broc to raj dla miłośników czekolady. Można tam nawet samodzielnie stworzyć swoje własne praliny – taka kulinarna przygoda to coś, co zapamiętasz na długo.
Są też bardziej lokalne, rzemieślnicze firmy jak Läderach. Ich czekolady są robione ręcznie, a wybór smaków przyprawia o zawrót głowy. W ich sklepach można znaleźć olbrzymie tabliczki z dodatkami, które wyglądają jak małe dzieła sztuki.
A co ciekawe, Szwajcarzy jedzą najwięcej czekolady na świecie. Średnio około 11 kilogramów na osobę rocznie! To chyba najlepszy dowód na to, że wiedzą, co dobre. Sama przyznaję, że odkąd tu mieszkam, mój czekoladowy apetyt zdecydowanie wzrósł. Bo jak tu się oprzeć, gdy takie cuda są dosłownie na wyciągnięcie ręki?
Podsumowując – Szwajcaria to czekoladowy raj. Niezależnie od tego, czy jesteś fanem klasyki, czy szukasz czegoś bardziej ekskluzywnego, na pewno znajdziesz tu coś dla siebie. Jeśli kiedyś będziesz w Szwajcarii, nie zapomnij zarezerwować sobie miejsca w walizce na parę tabliczek (albo kilka kilogramów…). Smacznego!